Tropienie i obrazowanie iluzji :Zofia Gebhard o twórczości Jerzego Olka
Kiedy człowiek wymyślił fotografię, zapewne poczuł się jak Bóg – oto mógł nie tylko zdokumentować świat, ale mógł też stworzyć go na nowo.
Mógł zatrzymać czas, zawrócić go; obejrzeć to, co jest niewidoczne. Miał przy tym przeświadczenie o obiektywności medium, jakim się posługuje, a zatem i o obiektywności, prawdzie świata, jaką dzięki temu medium – poprzez nie – poznaje.
Czy rzeczywiście tak jest? W filmie Wayne Wanga Dym właściciel sklepu tytoniowego przez kilka lat, codziennie, o tej samej godzinie i z tego samego miejsca fotografuje narożnik ulicy, na którym znajduje się jego sklep. Tysiące zdjęć tego samego i każde jest inne.
Tematem fotografii Jerzego Olka od kilku lat jest ten sam sześcienny kubik, geometryczny model przestrzeni. Ponad tysiąc zdjęć – każde inne.
I chociaż w obu tych przypadkach fotografia została użyta po to, żeby poznać prawdę, okazało się, że prawdy nie ma, a w każdym razie nie wiadomo co nią jest.
Jerzego Olka fascynują relacje zachodzące między okiem a światem, między kamerą a światem, między okiem a kamerą – to tu rozgrywają się działania, które podważają istnienie prawdy, pewności i obiektywizmu, proponując nam w zamian intrygującą przygodę z niepoznawalnym.
Jerzy Olek swoją przygodę z fotografią zaczynał od świata realnego. Krajobraz szybko zredukował do – rozpoznawalnego, ale niekoniecznie – elementu, który stał się symbolem, znakiem. Znak stał się tropem i Olek tropił dalej. I oto kiedyś w górach (były to Tatry, Świnica) sfotografował widmo Brockenu – swój własny cień, widoczny na wprost siebie – a więc można sfotografować coś, co nie istnieje? Iluzję? I będzie prawdą?
Czym zatem jest realność i nierealność? Grą światła i cienia? – stała się więc fotografia dla Jerzego Olka rejestrowaniem gry światła i cienia, sposobem tropienia i obrazowania iluzji, która może stać się prawdą i prawdy, która może okazać się iluzją.
To jedno.
A drugie to przestrzeń.
Nie bez znaczenia jest, że Olek studiował nauki ścisłe i geometria interesowała go od dawna. Jednak dopiero w połączeniu z fotografią pojawiła się fascynacja sposobami obrazowania przestrzeni i figurami niemożliwymi będącymi modelami różnie pojmowanych przestrzeni. To nie tylko intelektualna gra, to jedna z dróg poznania prawideł rządzących światem.
Swoimi fotografiami Olek uświadamia nam, że nawet jeśli coś można wyliczyć, narysować i sfotografować, to jeszcze wcale nie znaczy, że to coś istnieje – oto widzimy coś, czego nie ma, co jest tylko igraszką światła, cienia i naszej wyobraźni.
Więc przestrzeń jest wytworem naszej wyobraźni? Iluzją? Czym jest?
Czym jest prawda i pozór, świat i jego obraz?
Artyści, filozofowie i mistycy w spekulacjach matematycznych i ich graficznych odwzorowaniach widzieli przejaw boskości, metafizykę. Platon twierdził, że wszechświat zorganizowany według prawideł matematyki jest przejawem Dobra. Holenderski artysta, Mauritius Escher, w swoich krajobrazach przestrzeni, modelach świata i rysunkach figur niemożliwych przetwarzał intelektualne spekulacje w optyczne złudzenia i plastyczną urodę.
Podobnie jest z fotografiami Jerzego Olka – dla niego są pasją poznawania jednej z tajemnic istnienia, dla postronnych – intrygującymi obrazami.
Zofia Gebhard, 1997 r.