Doświadczanie przestrzeni:Tadeusz Sawa-Borysławski o twórczości Jerzego Olka
Najpierw przeprowadza się analizy problemu intrygującego kilku twórców. Potem organizowane są wystawy i pokazy z powiększającego się co kilka miesięcy, coraz to obszerniejszego zestawu zdjęć, obiektów sztuki, tekstów o sztuce. Tworzy się specyficzna droga ukazująca nam coraz to nowe przestrzenie, wywołująca nowe wrażenia i budująca nowe struktury znaczeniowe.
Jest to formuła artystyczna działania otwartego i aktywnego, w pewnym sensie - organizowania i wywoływania nowych zjawisk w sztuce, którą od wielu lat uprawia Jerzy Olek.
„Uczestnictwo we wspólnocie” polegało na organizowaniu kolejnych edycji wystawy fotograficznej ze zdjęć powstających na plenerach w Gierałtowie, w małej górskiej wiosce w Kotlinie Kłodzkiej. Autorzy, zapraszani tam przez Olka, fotografowali mierząc się z konkretnie zadanym, abstrakcyjnym tematem. Inna seria, „Dialogi”, tworzyć miała nowe wartości w intencjonalnym zestawianiu prac innych artystów z własnymi kreacjami Olka. Tym sposobem pojawiały się w wielu galeriach przeróżne konfiguracje zdjęć i obiektów, a także dźwięków, filmów i tekstów, tworzących rozbudowane, nieraz - multimedialne - instalacje dwóch, trzech artystów.
„Komplex Symplexu” jest jednym z dialogów, który jest podobnym ciągiem wydarzeń, ale też znacznie większym w skali uzyskanych efektów, jest wystawą kroczącą, ekspozycją żywą, zmienną i rozwijającą się w czasie. Prosta struktura przestrzenna zbudowana przez Jerzego Olka i Witolda Szymańskiego, po raz pierwszy została skonstruowana i zestawiona ze swym fotograficznym komentarzem w Galerii „Entropia” we Wrocławiu (marzec 2000 r.). W każdym kolejnym pokazie ulegała przekształceniom, dostosowaniu formą do przestrzeni galerii. Powiększała się o nowe komentarze fotograficzne i tekstowe.
Nigdy nie jest tak samo - to może być swoistym credo pokazów budowanych według jednej metody postępowania i wciąż tymi samymi środkami artystycznego wyrazu.
Eksperymentuje Roman Opałka pisząc ciągi liczb w poszukiwaniu istoty nieskończoności. Wnioski wysnuwa na podstawie faktów przez siebie tworzonych, a następnie – dokonuje kolejnych ruchów na bazie tworzonej osobiście materii artystycznej. Wspólny język pojęć (jak w estetyce kreacyjnej) wynika z poruszania się po własnej drodze, bardziej aktywnej, niż napotyka się to w sztukach tradycyjnych. W pewnym sensie można u Opałki zbudować strukturę pojęć tak, jak dla swoich potrzeb tworzył ją Strzemiński. Komplex Symplexu, konkretny, wielowymiarowy eksperyment przestrzenny, jest nieco inaczej zbudowany, gdyż staje się źródłem osobistych doświadczeń dla WIELU osób, dla coraz to większej liczby uczestników akcji. Mechanizm działania formy rozbudowywanej w czasie i przestrzeni, jako materii inspirującej kolejnych jej obserwatorów, ale też – uczestników dalszych kreacji, jest techniką tworzenia wspólnego języka estetycznego u ludzi różnych zawodów. Eksperyment staje się materiałem aktywnym, a nie jedynie przejawem jednoosobowej działalności twórczej. Są też i inne, proste korzyści – swoista intelektualna zabawa z płaszczyzną i przestrzenią, pozwalająca na swobodę twórczą trudną do przeżycia w realiach zawodów nieartystycznych. W ostatnim pokazie (Lyon, galeria Vrais Reves, listopad 2002 - styczeń 2003) uczestniczyło czterdziestu sześciu komentatorów struktury przestrzennej Olka i Szymańskiego. Zaproszono następne kilka osób. Kolejny pokaz będzie o ich prace powiększony.
Stanisław Lem napisał w jednym z wydawnictw „Komplexu Symplexu” („Przestrzenność...”, katalog z wystawy w Galerii „Za Szkłem” Politechniki Wrocławskiej, wrzesień 2000): „ ... nie widzę żadnej różnicy pomiędzy plamami farby, które powstają na skutek wywrócenia się wiadra z farbą na prześcieradło, a licznymi obrazami współczesności. Dla mnie osobiście jest to rzecz godna zasmucenia...”. Przewrotna autorefleksja informuje, że (parafrazując wypowiedzi polityków) tak generalnie, sztuka jest wewnętrzną sprawą artystów. Na wernisaże malarzy, przychodzą malarze, a na koncerty muzyki współczesnej – muzycy. Nasza wewnętrzna sprawa, poruszanie się w kotle problemów bądź zrozumiałych, bądź intuicyjnie wyczuwanych przez środowiska twórców, to także swoista obrona przed przed profanacją, przed spłycaniem problemów artystycznych w codziennej prasie, w tekstach krytyków i dziennikarzy. W walce z o rozumienie sztuki, o jej pełne uczestnictwo w obszarach naszych zainteresowań owo - programowo organizowane przez Jerzego Olka - wciąganie coraz to szerszych kręgów ludzi w orbity sztuki oraz oscylowanie pomiędzy różnymi mediami, jest nadzieją, że krąg świadomych jej odbiorców również się poszerzy, choć dla fizyka, matematyka, inżyniera mechanika, czy architekta, obszary te pozostaną nadal tylko odmianą intelektualnej rozrywki.
Próby tworzenia autorskich struktur służących weryfikowaniu własnej twórczości pojawiają się różne i nie chodzi tu o podręcznikowy zbiór teorii estetycznych na akademickim poziomie, a raczej o opracowania budujące ciągi ocen w oparciu o pojęcia i wartości dające się zobiektywizować i przekładać na język powszechniej zrozumiały. Badania takie przeprowadzał Rudolf Arnheim w odniesieniu do sztuk wizualnych, Władysław Strzemiński w odniesieniu do malarstwa, także - Siergiej Eisenstein - analizując reguły tworzenia obrazu filmowego (i nie tylko filmowego). Koncepcje estetyki kreacyjnej jako przeciwstawienie – normatywnej, szeroko opisywała Jadwiga Sławińska przedstawiając złożony sposób funkcjonowania, ale też - mielizny i ograniczenia jej stosowania. Sama ją z sukcesem uprawiała przez wiele lat kształcąc młodych architektów na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej. Estetyka tradycyjnie uprawiana tworzy materiał, dokumentację kultury, jest użyteczna w gromadzeniu zasobów wiedzy, buduje osobowość naukowca. Istnieją niepodważalne wartości społeczno – kulturowego działania tak uprawianej dziedziny. Ale jest zapotrzebowanie na estetykę badawczą (kreacyjną), traktowaną jako dyscyplinę pomocniczą w twórczości. W pewnym stopniu eksperymenty - jak Komplex Symplexu choćby - idą w tym kierunku poszukiwań. Wysublimowany, elitarny konceptualizm lat siedemdziesiątych (bo takie jest źródło tej sztuki), zasiał ziarno, rośnie, stał się sztuką romantyczną i pozytywistyczną jednocześnie ...
Tadeusz Sawa-Borysławski, 2003 r.